Wychowanie to niełatwy temat. Jednocześnie dyskusja wobec stosowania kar, ich rodzaju i skutków jest jednym z bardziej poruszających tematów dla wielu rodziców i wychowawców. Pytanie brzmi nie tylko czy karać? choć od niego się zaczyna ale także jak to, co zrobię dziś będzie wpływać na przyszłość mojego dziecka.

Warto chwilę zastanowić się nad tym, co dziś w naszym społeczeństwie jest modą, trendem
w wychowaniu oraz jakimi danymi pochodzącymi z badań psychologicznych dysponujemy w kwestii stosowania kar w wychowaniu dzieci.


Kary czy konsekwencje? Czym jest kara?

Można często natrafić w różnych artykułach lub na internetowych forach na pogląd, że stosowanie kar jest świadectwem braku szacunku dla dziecka, uniemożliwia budowanie dobrej relacji pomiędzy dziećmi i rodzicami. Zastanowiło mnie to bardzo, bo… czym jest kara? To właśnie jest kluczowe pytanie. Rzeczywiście uderzenie dziecka za niegrzeczne zachowanie jest co najmniej wątpliwe moralnie. Jednocześnie przecież nie wszystkie zachowania dziecka są do zaakceptowania i czy brak kar to właśnie brak reagowania, wprowadzania konsekwencji typu: rzuciłeś talerzem o podłogę, musisz posprzątać, a potem porozmawiamy jak możesz naprawić to co zrobiłeś. Czy rozumienie, że dzieckiem targają emocje ma wiązać się z przyzwoleniem na zachowania agresywne, niszczenie przedmiotów, przezywanie innych?

Czy polecenie wyjścia z pokoju jest karą? Czy odebranie zabawki, którą dziecko uderza inne dziecko to kara, konsekwencja czy obrona konieczna? A może wszystko po trochu…

Bycie rodzicem to trudna rola, choć dla większości najważniejsza w życiu. Nie jest łatwo być jednocześnie ogromnie zakochanym i uwielbiać swoje dziecko a z drugiej strony być wymagającym, pilnować wykonywania zadań, rozliczać. Towarzyszymy naszym dzieciom w rozwoju i nie możemy stać z boku. Dzielimy radości i smutki, ale też czasem jesteśmy przyczyną zarówno jednych jak i drugich.
 

Od nadzoru rodzica do własnego sumienia

Wielu rodziców wolałoby nie karać dzieci – warto pamiętać o tym na co dzień i tak uczyć, wspierać aby kar było jak najmniej. Zgodnie z zasadą, że lepiej zapobiegać niż interweniować. Brak prawidłowych wzorów w postaci możliwości obserwowania poprawnych zachowań dorosłego, podpowiedzi jak zachować się dobrze, gdy ktoś lub coś mnie denerwuje, będzie skutkowało dużą ilością zachowań trudnych, niegrzecznych ze strony dziecka. Ważna jest obserwacja własnego dziecka, jakie sytuacje są trudne, które najczęściej wywołują złość lub frustrację. Warto się do nich przygotować, wyłapywać krytyczny moment, zaproponować inną drogę postępowania. Czasem odwrócić uwagę, gdy napięcie narasta. Nie warto doprowadzać do ostrego konfliktu, bo wtedy wpadamy w błędne koło agresywnych zachowań. O tym jeszcze będzie mowa.

Wracając do tematu kar i konsekwencji, warto przywołać czegodowodzi psychologia rozwojowa. Do osiągnięcia samokontroli, kiedy dziecko bierze odpowiedzialność za własne postępowanie i kieruje się sumieniem oraz wewnętrznymi normami i wartościami prowadzi długa droga. Początki wiążą się
z kontrolą dorosłego. Nie jest wiec tak, że pokazując których granic nie wolno przekraczać i jakie wiążą się z tym sankcje, ograniczamy potencjał dziecka. Dziecko musi doświadczyć braku akceptacji pewnych swoich zachowań, aby mogło w przyszłości wiedzieć, że nie wszystko jest dobre, że aby inni mnie akceptowali i dobrze się ze mną czuli nie mogę robić „co tylko chcę”.

Rodzicom zależy, aby dziecko stało się osobą, która potrafi rozróżnić pomiędzy tym co jest dobre a co złe i postępować zgodnie z zasadami. Chcemy aby dzieci postępowały dobrze, ze względu na swoje przekonania a nie z lęku przed karą. Stąd naszym zadaniem jest kształtowanie moralności a nie uczenie tylko poprzez sankcję. Bo jak wykazały, badania (choćby dotyczące kłamstwa – cierpliwi doczytają dalej:), dzieci szybko uczą się unikać kary, nie zawsze ucząc się postępować uczciwie. Rolą dorosłego jest wiec wspierać rozwój samokontroli dziecka poprzez dostarczanie dobrego przykładu oraz zauważanie i nagradzanie adekwatnych zachowań częściej niż karanie przewinień.
 

Moje własne dzieciństwo

Częstym argumentem padającym w rozmowach z dorosłymi, szczególnie tymi akceptującymi „klapsy” jest zdanie – moi rodzice też mnie tak karali a jednak wyszedłem na ludzi. Trudno by było, nie obrażając rozmówcyJ się z tym nie zgodzić. Jednocześnie z dwóch powodów argument ten nie jest dobry.

To jak rodzice wychowują swoje dzieci zależy od wielu czynników, ich osobowości, doświadczeń, przekonań na temat jak należy wychowywać dziecko ale także od aktualnych, panujących w społeczeństwie przekonań. Obecnie w przypadku karmienia niemowląt dominuje pogląd o zasadności „karmienia na żądanie”, jednak trzy dekady temu karmiono dzieci zgodnie z ustalonym przez dorosłych rytmem. Jeśli po godzinie dziecko było głodne, płakało jeszcze dwie czekając na kolejny posiłek. Karmione w ten sposób dzieci (duża grupa dzisiejszych trzydziestolatków) nie są dziś (w większościJ) znerwicowanymi pacjentami gabinetów psychiatrycznych, co jednak nie znaczy, że uznajemy iż takie postępowanie jest uzasadnione w świetle aktualnych badań nad niemowlętami. Wiadomo obecnie, że małe dzieci nie rodzą się gotowe do przyjęcia naszego rytmu dobowego, uczą się tego stopniowo, ich zapotrzebowanie na sen i jedzenie też nie jest stałe wiec nie ma podstaw by wymagać aby jadły zawsze tyle samo i o tych samych porach, uczymy je tego stopniowo. Można użyć także innych przykładów – to co było normą w naszym dzieciństwie nie jest nią obecnie i nie oznacza to zawsze że powinniśmy dążyć do powtarzania takich samych doświadczeń. W opowieściach naszych rodziców często pojawia się opis kar fizycznych stosowanych w szkołach, z pewnością jednak nie będziemy zachęcać nauczycielki aby uderzyła nasze dziecko jeśli będzie przeszkadzać podczas lekcji.

Argument odnoszący się do nas samych… odnosi się tylko do nas samych. Mówiąc naukowo, jedna, konkretna osoba nie jest reprezentatywną próbą badanych pozwalającą wnioskować na temat reguł rządzących zachowaniem. A tak po prostu, różnimy się między sobą, to co nie szkodzi jednej osobie, może zaszkodzić innej. Czy jakieś działanie, w tym wypadku kary, może źle wpływać na osobowość dziecka można próbować stwierdzić odnosząc się do badań, w których bierze udział duża grupa osób. Dlatego warto zobaczyć, co nas temat kar mówią wyniki badań psychologicznych.
 

Psychologia o karaniu

·Wykazano, że ważne jest nagradzanie dziecka za podejmowany wysiłek w kontrolowaniu swojego zachowania. Jeśli nie nagradzamy dziecka za hamowanie impulsywnych czy agresywnych zachowań a tylko grozimy karą, nie uczy się ono samokontroli a tylko unikania kary. Czyli uderzy, kopnie zniszczy, gdy przestaniemy na nie patrzeć. A przecież naszym celem jest przede wszystkim to, aby dziecko wiedziało jakie są ważne zasady życia społecznego i miało przekonanie dlaczego ważne jest ich przestrzeganie.

·Akceptowanie zachowań agresywnych prowadzi do wzrostu agresywności (badanie dotyczyło analizy zachowań matek i synów), wykazano także wysoką zgodność poziomu agresji prezentowanej przez rodziców i dzieci (Olweus, 1980). Wniosek jest wiec taki, że nie powinno się ignorować zachowań agresywnych, jednak pamiętać o tym, że od reakcji na zachowania dziecka zależy jego dalsze postępowanie.

·Agresji dzieci uczą się przez naśladowanie (co wykazały m.in. znane badania Bandury), nie warto wiec demonstrować rozwiązań siłowych w konfliktach z dziećmi, jeśli nie chcemy by powielały ten schemat w interakcjach z innymi.

Podobnie oglądanie agresywnych bajek i filmów, może prowadzić do zachowań agresywnych, najczęściej bezpośrednio po oglądaniu. Inne interesujące badania wykazały, że zawarte w bajkach ale też programach dla dzieci (!) wypowiedzi o charakterze prześmiewczym, zwiększają agresję słowną (np. obrażanie, wyśmiewanie) przedszkolaków (Ostrov i In., 2006)

·Konsekwencje kar fizycznych są różne w odniesieniu do różnych dzieci. Gdy karane są dzieci nieagresywne, tłumią swoje wrogie zachowania. Karane fizycznie dzieci agresywne utrzymują lub zwiększają swój poziom agresywności (Eron i in., 1971) Szczególnie niekorzystnie na rozwój dziecka wpływają kary fizyczne stosowane często, niekonsekwentnie i nieprzewidywalnie (Eron i Huesmann, 1984)

·Agresywne dzieci mają agresywnie reagujących rodziców. Wyniki badań korelacyjnych pokazują, że bardziej agresywne dzieci to właśnie te, których rodzice częściej reagują agresją. Jak wiadomo korelacja nie pozwala stwierdzić czy agresywne zachowania dzieci powodują takie reakcje rodziców, czy odwrotnie, zachowanie rodziców kształtuje nawyki dziecka. Możebyć również tak, że czynniki genetyczne determinują poziom agresywności. Na co wskazują badana pokazujące spójność poziomu agresji w trzech pokoleniach (Eron, Husemann i Zell, 1991) Ciekawych wniosków dostarcza badanie Pattersona i współpracowników (1982, 1989). Badacz obserwował interakcje rodziców i dzieci, które cechowały się wysokim poziomem agresywności. Porównywał sceny konfliktów w tych rodzinach, z rodzinami w których dzieci nie miały problemów ze złością i impulsywnością. Okazało się, że często w rodzinach z problemem agresji, rodzice w reakcji na zachowanie dziecka, reagują w sposób jeszcze wzmagający złość. Mówi się o zjawisku wzajemnego prowokowania. Dziecko jest nieposłuszne (nie chce wykonać prośby, polecenia rodzica), rodzic reaguje wrogo (na przykład krzycząc), dziecko zwrotnie reaguje wrogością (na przykład krzyczy), następuje eskalacja agresji np. rodzic fizycznie karze dziecko.

·Dlaczego rodzice reagują w ten sposób. Czemu członkowie niektórych rodzin angażują się głównie w takie interakcje, w których dochodzi do coraz większych napięć i reakcji o charakterze agresji (krzyk, bicie)? Autor wskazuje na różne przyczyny. Może przyczyniać się do tego model wychowania wyniesiony z domu przez rodziców, wysoki poziom stresu w rodzinie, który wpływa na zachowania impulsywne także u tych, którzy wiedzą, że nie jest to optymalne dla dziecka. Także temperament dziecka może mieć tutaj znaczenie. Gdy dziecko skłonne jest do przeżywania negatywnych emocji (na przykład często złości się, płacze, krzyczy), powoduje to częstsze sięganie przez rodziców do surowych strategii w postępowaniu z dzieckiem.

·Kara często nie przyczynia się do poprawy zachowania ale do wzrostu umiejętności jej unikania. Trochę jak w przypadku stałych miejsc postoju patroli policyjnych – nie jeździmy lepiej, zwalniamy tylko tam, gdzie spodziewamy się kontroli. Dobrym przykładem ilustrującym taką funkcję kar są badania nad kłamstwem. Dzieci chcąc zadowolić rodziców i wiedząc jaka odpowiedz byłaby najlepsza na pytanie „czy to ty wylałeś sok na obrus?”, udzielają jej („to nie ja!”) nawet jeśli jest ona jawnym kłamstwem. Stopniowo dzieci stają się coraz lepsze w kłamaniu. Ważne, że im większe są sankcje za kłamstwo (np. w kulturach w który za kłamanie grożą kary fizyczne) tym wcześniej dzieci stają się dobrymi kłamcami, „nie wsypując” się kiepskimi tłumaczeniami! (Talwar, Lee, 2008)

A wiec co robić?
 
·We współczesnej nauce o rodzinie i wychowaniu pojęcie granic jest jednym z częściej używanych. Co ono oznacza? Po pierwsze oznacza zachowania, o których wszyscy domownicy wiedzą, że się na nie nie zgadzamy. Granice oznaczają także, że pewne zasady, ale też obowiązki dotyczą dorosłych a inne dzieci. Warto o nich rozmawiać, czasem może narysować i przypiąć na lodówkę. Pokazywać, że wszyscy staramy się je respektować z wzajemnego szacunku i miłości.
 
·Nie unikajmy rozmów o tym czego nie wolno, starając się dodawać do tego tłumaczenia wskazujące na przyczyny i konsekwencje. Nie skacz po kanapie – bo ją niszczysz, będzie brzydka i niewygodna a ja tego nie chce. Tak jak ty nie chcesz żebyś ktoś niszczył twoje rzeczy. Nie wyrywaj zabawek Krzysiowi, zawsze trzeba zapytać czy możesz wziąć, to przykre gdy ktoś nagle zabiera coś twojego.
 
·Podstawą wielu trudności w zachowaniu dziecka jest nasza z nim komunikacja. Dobry sposób rozmawiania z dzieckiem zmniejsza ilość frustracji i złości. Staraj się zamiast mówić NIE, tłumaczyć i jak najczęściej mówić TAK. Dziecko krzyczy „chcę sok! natychmiast!” – odruchowo chcemy krzyknąć „nie”. Zamiast tego lepiej powiedzieć. „Tak, ja też chcę pić, sok jest w samochodzie. Co proponujesz?” Czasem musimy odmówić – warto robić to tak aby respektować uczucia dziecka np.  "to przykre, że już trzeba kończyć zabawę, teraz pojedziemy do domu, ale będziemy obie myśleć co zrobić, żebyś mogła się znowu pobawić z Zuzią”.

·Małe dzieci często są wobec rodziców nieposłuszne, nie wykonują poleceń lub ich nakazów, nawet do 40% sytuacji. Jednocześnie rodzice również nie interweniują w każdej sytuacji nieposłuszeństwa dziecka. Gdy rodzice spokojnie nakłaniają dziecko do podjęcia ich propozycji, rozwiązania o charakterze konfliktu zdarzają się rzadziej. Warto iść za tą intuicją. W naturalnych sytuacjach często kierujmy się właśnie tą dobrą zasadą, pokaż coś z czego dziecko będzie mogło w przyszłości skorzystać. Nie wykorzystuj przewagi siły, unikaj argumentu „bo tak”. Warto mieć ciągle w głowie myśl – chcę być razem z dzieckiem, być jego sojusznikiem a nie wrogiem. Nie prowokujmy konfliktów mówiąc – „zobaczysz, będziesz zbierał te klocki, sam!” Można przecież powiedzieć, przed wyjściem na spacer przypomnę ci o pozbieraniu klocków. Czemu dziecko ma nie liczyć na naszą pomoc?
 
·Obserwacja relacji pomiędzy rodzicami, jest zgodnie z doniesieniami z badań, często ważniejsza dla zachowań dziecka niż bezpośrednio na niego skierowane działania wychowawcze. To jak rozmawiamy, jak rozwiązujemy codzienne konflikty jest dużo ważniejszą nauką dla naszych dzieci niż kary i nagrody, które stosujemy aby zachęcać do adekwatnych zachowań. Dobrze aby dziecko widziało, że konflikty (nie ma co udawać, że się nie zdarzają) mogą być pozytywnie rozwiązane.
 
·O telewizji czasem mówi się „trzeci rodzic” – nie bez przyczyny. Dziecko uczy się pewnych norm na podstawie świata kreowanego przez bajki i programy telewizyjne. Dzieci naśladują zachowania i wypowiedzi bohaterów. Starajmy się naprawdę wiedzieć co oglądają nasze dzieci! Często wypowiedzi bohaterów bajek mogą „zwalić z nóg” jeśli wyobrazimy sobie, że te słowa może powtórzyć dziecko do swojego kolegi lub nauczyciela. A dziecko nie ocenia filmów i bajek krytycznie.
 
·Co z kłamstwem? Jeśli wiemy, że dziecko postąpiło wbrew naszym zaleceniom, złamało zakaz, nie pytajmy „czy wszedłeś do domu w butach?!” tylko zwróćmy uwagę na nasze zasady i umowy oraz konsekwencje jakie się z tym wiążą „widzę, że nabłociłeś, proszę abyś teraz posprzątał”. Pytanie, stwarzające pokusę kłamstwa zawsze skłania dziecko do spróbowania uniknięcia naszego niezadowolenia.

Aby zmniejszać częstotliwość kłamstwa (naturalne w rozwoju dziecka) i przekonać do wartości szczerości warto pokazywać dlaczego liczy się prawdomówność ale także, jakie emocje wiążą się z przyznaniem się do winy – to trudne i należy to nagradzać a nie karać!

·Często rodzice zapominają, że dziecko słyszy i czy chce czy nie, musi ciągle słuchać jak kolejny raz mama opowiada kolejnym ciociom jak to uderzyło Krzysia w piaskownicy i dostało słuszną karę… Pamiętajmy, że dziecko słyszy i czuje. Na przykład wstyd… Czy pamiętasz rodzicu, że gdy przy dziecku wielokrotnie powtarzasz, że jest uparte lub że postąpiło źle dajesz sygnał, że tak je widzisz? Czy chcesz aby Twoje dziecko przekonane, że ty tak o nim myślisz, myślało też tak o sobie? Wiedz, że gdy uzna, że jest uparte, agresywne będzie postępowała zgodnie z Twoim i swoim przekonaniem (tak działa psychologiczne zjawisko samospełniającego się proroctwa). Warto postawić sobie granice i pamiętać, że nie wszystko o dziecku przy dziecku.

Anna Szczypczyk